FILM I FOTOGRAFIA ŚLUBNA

Dzień ślubu i wesela jest jednym z najważniejszych dni w życiu każdego z nas. Chcielibyśmy sprawić, aby ta uroczystość pozostała w pamięci Państwa oraz Gości jako wyjątkowe wydarzenie. W naszej ofercie chcemy spełnić Państwa oczekiwania. Z przyjemnością podejmiemy się wykonaniu profesjonalnej fotografii oraz filmu wysłuchując wszystkich sugestii i życzeń.

KONTAKT

k8r.photo@gmail.com

PODRÓŻE

Relacja z podróży do Maroka w 2012 r.











1dzień
4 godzinny lot z Berlina do Agadiru. Z Agadiru udaliśmy się taxi do Inezgane.

2 dzień
Z Inezgane przejechaliśmy do As-Sawiry, spokojne miasteczko, mocna bryza atlantycka orzeźwia. Mieszkamy w kolonialnym hoteliku Smara. Pokój skromny ale z klimatem i widokiem na ocean. 

3 dzień
Poranny spacer po porcie. Powrót do hotelu i lekkie francuskie śniadanie na tarasie. Siesta i zamiana pokoju. Targ rybny i zwiedzanie bastionu południowego – fantastyczne widoki. Próba kąpieli w zimnym Oceanie :) 

4 dzień
Wczesnym rankiem poszliśmy na autobus z As-sawira do Marakeszu. Planowany odjazd autobusu o godz. 9:30 oczywiście po zapełnieniu całego pojazdu wyjechaliśmy około 10:30 (Cena:60dh/os.).Po mozolnej drodze jesteśmy w Marakeszu około godz. 15:00. Przepiękne uliczki, hoteliki z patio oraz miłe kawiarenki wynagradzają uciążliwą trasę autobusem. Jesteśmy w jak dla nas tanim hotelu Imouzer 100dh/dobę. Jest czysto, cicho z wi-fi za free. 
Wieczorem byliśmy na placu Jama el Fana, nagle pusty plac przeobraża się w targowisko, dziesiątki restauracji na wolnym powietrzu wyrastają jak grzyby po deszczu. Biegają tam kuglarze, zaklinacze węży, kolesie z małpami, wszyscy wołają na jedzonko – po polsku! I mówią, że odwiedził ich Makłowicz :) Oprócz tego chodzą biedacy, żebracy, dzieciaki proszące o „łan dolar”. Wśród tego wszystkiego jeżdżą dorożkarze i różni dziwacy. Niestety wszystko co dzieje się tu nie jest bezinteresowne.

5 dzień
Kiedy my budzimy się i wyruszamy to wszyscy jeszcze śpią, tak tu już jest. Rano w tym kraju to 10.00. Wróciliśmy do hoteliku i wyruszyliśmy więc o 10.00 Zwiedziliśmy dziś kilka ciekawych miejsc – pałac El Bachia, ruiny pałacu El Badi i grobowce Sadytów. Zmęczeni wycieczką a konkretnie, hałasem jaki tu panuje (motocykle, piszczałki, rozmowy, krzyki itp.) przyszliśmy do hotelu z torbą owoców. Później siesta. Znowu wieczór na placu. Tym razem obserwowaliśmy wszystko z góry, odkrywaliśmy taktykę jaką stosują wszyscy, którzy chcą zarobić, np. małpa wskakuje ci od razu na ręce więc czy chcesz czy nie chcesz żądają zapłaty. Z tarasu robiliśmy też sporo zdjęć. 

6 dzień
Rano wyruszamy na popularne tutaj „suki”czyli ciągnące się tętniącą życiem gęstwina rozległych uliczek i zaułków z różnymi towarami ale na dłuższą metę męczące. Odwiedzamy prawie garbarnie z powodu wielu nachalnych naganiaczy którzy potrafią szybko zniechęcić-nie ma tu chwili spokoju.
Nie tracąc jednak nadziei na dobrą fotografię kierujemy się na suk farbiarzy na którym rozwieszone są kolorowe nici i materiały. Atmosfera powtórzyła się tak jak w garbarni. Popołudniu odwiedzamy ogród Majorelle, który zachwycił nas architekturą, kolorystyką oraz bogactwem rozmaitych tropikalnych roślin. Później wieczorem idziemy na plac Jamaa al-Fna, gdzie robimy fotografię tutejszym komediantom.

7 dzień
Jedziem z Marakeszu do Asni busem i z Asni do Imlil. Piękne widoki, domki przylegające do skał oraz cisza i spokój no prawie:) Zatrzymaliśmy się tu powyżej Imlil w Mzik u jakiegoś kolesia, który konieczne chciał nas ugościć jedzeniem, głupio było odmówić więc zamówiliśmy kuskus i śniadanie.

8 dzień
Wcześnie rano z Mzik idziemy do schroniska Tubkal, jest tu pełne zaplecze gospodarcze, sporo turystów z Europy. Rozciągają się stąd świetne widoki. Chyba jesteśmy w miarę zaaklimatyzowani, bo głowa nas nie boli, samopoczucie dobre. Spotkaliśmy parę polaków z którymi podzieliliśmy się relacjami z Maroko, okazuję się że atmosfera naganiaczy nie tylko nas zaskoczyła. Jutro rano idziemy zdobywać Jebal Toubkal. 

9 dzień
Wczesnym rankiem idziemy zdobyć szczyt 4160m. n.p.m. po piszczysto-kamiennej drodze. Po 3 godzinach byliśmy na szczycie i udało nam się bez przewodnika. Najgorsze było zejście łatwo można było się poślizgnąć. Samo zejście trwało około 2 godziny. Nie jesteśmy zadowoleni ze schroniska, drogie noclegi 92dh/os., obiad 50dh/os., a wykupienie jednego posiłku nie było możliwe.

10 dzień
Ponownie z samego rana idziemy zdobyć szczyt Timesguida (4089m) i Ras (4070m). Początek drogi był łagodny po wejściu na przełęcz szlak był mało widoczny i dość stromy, trzeba było dobrze pilnować drogi i miejscami się wspinać. Szlak ten jest dziki i mało uczęszczany. Tego samego dnia zeszliśmy do Imlil stamtąd razem z innymi polakami pojechaliśmy grand taxi do Marakeszu.

11 dzień
Dziś dzień gospodarczy, pranie, szukanie transportu, rezerwowanie hotelu. Byliśmy w cyberparku w Marakeszu. Jutro cały dzień jedziemy na pustynię – Sahara. 
1dzień
Całe 10h jechaliśmy autobusem Supratours. Jesteśmy na pustyni Erg Chabi, gorąco tu to mało powiedziane. Zjedliśmy kolację i idziemy spać jeśli w ogóle się da. Jutro chcemy rano iść na wydmy przed wschodem Słońca – zobaczymy... 

12 dzień
W nocy nie mogliśmy spać, powodem był upał, hałas, ale jak o 3.00 w nocy puścili modlitwę „allah...” przez głośnik na cały regulator to odreagowaliśmy już nie złością, ale śmiechem. Wczesnym rankiem trochę pospaliśmy. Dziś idziemy na Sacharę nocować, karawana wielbłądów. Zobaczymy jak to przetrwamy. Jutro stąd zmykamy bo długo nie da się funkcjonować w tym upale. Jest tu jakieś 45-50 stopni w cieniu. 
Zmieniliśmy datę powrotu, powodem są ceny i upał w którym jest trudno funkcjonować. Poza tym w Maroku zaczyna być przygnębiająco – może przez upał, a może przez ludzi, nie ma spokoju nawet przez chwilę, cały czas namawiają to do czegoś, mnóstwo naganiaczy, trudno się od nich odczepić, przykro to pisać ale ludzie tu rzadko są bezinteresowni, powodem jest bieda, a czasem głupota. 

13 dzień
Noc na pustyni była przyjemna, kolesie z którymi byliśmy to przewodnicy po Saharze, wieczorem zrobili nam tadżina i grali na bębnach. Wcześnie rano wstaliśmy, wróciliśmy dromaderami do wsi, a tam burza piaskowa. Autobusem pojechaliśmy do Marakeszu, miało być inaczej ale chyba skazani jesteśmy na to miasto a szczególnie na Imouzzer. Pan po przyjściu z uśmiechem wręczył nam klucz nr 5 :)

14 dzień
Wylot z Maroka do Berlina.

Jeden dzień odpoczynku i wyjazd do Austrii na wspinaczkę górską na 6 dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz